Tym razem wyskoczyliśmy do Pszczyny. Prognozy nie były rewelacyjne, mieliśmy jednak nadzieję na niespodziankę i na urok Łąki...
Jak się później okazało urok był ale wiatru niezbytnio. W ruch poszły duże zestawy. Było trochę dziur ale jak się to mówi - "Pierwsze koty za płoty ... i na wodę". W końcu rozruszaliśmy skostniałe kończyny;-) Teraz pewnie będzie już tylko lepiej;-)